| zdjęcia: autor | Jedna z trzech moich ulubionych wielkich polskich rzek- Bug. Piękny naturalny odcinek między Tuchlinem i Brańszczykiem pełen meandrów, zakoli i starorzeczy. Na dobre zacząłem poznawać rzekę i jej okolice od początku lat dziewięćdziesiątych. Do chwili obecnej jestem zafascynowany unikatową nadbużańską przyrodą, coraz częściej wędki zostają w samochodzie, a ja obładowany sprzętem fotograficznym, ruszam nad rzekę. Jak do tego doszło, że wędki zostały zdetronizowane przez lornetkę i obiektywy? Punktem zwrotnym była ta historia. Moją ulubioną techniką wędkarską jest przepływanka z przytrzymaniem, z pełną kontrolą zestawu. Stosuję skróconą do 6 m "tyczkę" z amortyzatorem gumowym, żyłka główna 0,12, przypon 0,10 lub jeszcze lepszy 0,08 (więcej brań). Spławik to kulka z obciążeniem 3 gramy. Haczyki wielkość 18 lub 20 o krótkim trzonku i łagodnym łuku kolankowym. Kolor złoty, gdy łowię na pszenicę, czarny, gdy łowię na konopie. Najlepszy okres połowów to koniec sierpnia po pierwszych zimnych wiatrach i deszczach. Rzeka wtedy ożywa, ryby zaczynają po letnim lenistwie intensywniej żerować, a moim głównym celem wypraw są grube płocie. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż do domów powrócili już działkowicze, nie ma już "korowodów" nad rzeką, rowerów przejeżdżających po wędziskach, psów sikających na plecaki oraz gawędziarzy pytających czy rybka bierze? Można w końcu wędkować.
| Podstawową sprawą jest wybór łowiska, ja szukam miejsc na wysokim brzegu, gdzie jest wsteczny prąd, zawirowania, cofki, czyste dno bez zaczepów przy głębokości około 2 m. Dobrze jest również mieć osłonę w postaci choćby jednego krzaczka i podbierak o długości 3m. Po wyborze dwóch, trzech miejsc przystępuję do nęcenia, po parę garstek parzonej pszenicy lub ziaren konopi rano i po południu, żeby rybki chętnie odwiedzały te miejsca. Gdybym miał wybrać jedną z wymienionych przynęt to byłaby to jednak pszenica, ponieważ sprowadza więcej gatunków ryb. Po dwóch dniach nęcenia przystępuję do wędkowania, wychodzę nad wodę około 17 i łowię do zmroku. Przy tak delikatnych zestawach ważne jest prowadzenie przynęty i unikanie luzu żyłki, przycięcie musi być delikatne, holowanie mało forsowne, precyzyjne wprowadzenie do podbieraka, skrócenie zestawu o dolnik i wyjęcie rybki bez ruszania się z "zasiadki".
| Podkreślam konieczność umiejętnego holu, aby nie wymieniać co chwilę przyponu i nie pokazywać się rybom. Przy łowieniu na pszenicę częstym gościem na haczyku oprócz płoci są leszcze i klenie, co uatrakcyjnia wędkowanie i powoduje częste wymiany przyponu oraz wydatny wzrost masy ryb w siatce. Nie biorę nigdy do siatki płoci poniżej 25 cm, jakoś tych mniejszych mi szkoda. Pewnego popołudnia co parę minut ląduje w siatce dorodna rybka, delikatnie dorzucam zanęty i cieszę się życiem i swoją sprawnością. Jestem łowny! Mam dobry markowy sprzęt i metodę opanowaną do perfekcji.
| Niespodziewanie w pewnym monecie pojawia się inny wędkarz, miejscowy. Starszy pan ubrany w drelichy, z bambusową wędką przytroczoną do roweru, nylonową siatką na zakupy przewieszoną przez kierownicę. Kładzie rower na trawie i siada w pewnym oddaleniu, zapalając papierosa. Mam widownię, więc jeszcze bardziej się staram, następne ryby trafiają do siatki. Gdzieś po 20 minutach starszy pan podnosi rower i przechodząc za moimi plecami zadaje pytanie. Pan to robisz z głodu czy z głupoty?
Pytanie to sporo zmieniło w moim podejściu do wędkowania i nie tyko w tym. W każdym razie ze szkodą dla rodziny, znajomych, sąsiadów i ich kotów nie mam już problemów, co mam zrobić ze złowioną rybą.
|